Liz popatrzyła na niego i widząc, że niczego więcej się nie dowie wstała od stolika.
-
Osiemnaście złotych kochaniutki – powiedziała.
-
Dopisz mi do rachunku. I przynieś też jakiegoś hamburgera. Jestem strasznie
głodny.
Młoda kelnerka popatrzyła tylko na niego wymownie.
-
Proszę… - dodał. – Oddam wszystko jak tylko dostanę wypłatę. Przecież
zawsze oddaję – uśmiechnął się delikatnie.
Liz popatrzyła jeszcze chwilę, puściła perskie oko,
rzuciła szczery uśmiech, odwróciła się i udała w kierunku baru.
Jakąś godzinę później, którą spędził samotnie
jedząc zamówione danie, dopijając piwo oraz drugą pięćdziesiątkę, ruszył w
kierunku mieszkania. Mrok już całkowicie opanował miasto, a sączący deszcz sprawiał,
że zimno doskwierało wyjątkowo mocno. Zasunął kurtkę, podniósł kołnierz,
wsadził ręce w kieszenie i wpatrzony w chodnik szedł spokojnie, nie spiesząc
się i nic sobie nie robiąc z padającego deszczu.
Gdy wreszcie dotarł na miejsce był mokry, jak
brzuch ryby. Powiesił kurtkę na krześle i wszedł do łazienki, gdzie rzucił
resztę ubrań. Odkręcił wodę, by napełnić wannę i poszedł nagi do lodówki po
butelkę piwa. Wracając zajrzał do pokoju syna nie zatrzymując się nawet na
chwilę. W łazience otworzył piwo i zanurzył się w gorącej, delikatnie aż
parzącej wodzie. Zrobił łyk zimnego Żywca, zakręcił kurki i oparłszy się
odchylił głowę do tyłu zamykając oczy. W myślach zobaczył litery z pokoju syna:
U, A, R, T, J i O. „Ratuj”? To chciałaś mi powiedzieć? – pomyślał. Przed kim
lub czym? Jak? I kim w ogóle jesteś? Przypomniała mu się jej twarz.
Jej piękna twarz…
...CDN...
Zapraszam
do komentowania - na podstawie komentarzy powstanie kolejny odcinek! Stwórzmy
tę historię razem! Co stało się dalej? Czy przypomniał sobie cokolwiek? Co wydarzy się następnego dnia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz