Następnego ranka wstał znacznie świeższy niż dzień wcześniej, ale jego
kompan wciąż był z nim. Tradycyjnie sięgnął po aspirynę, którą łyknął popijając
jedynie odrobiną śliny. W lodówce nie było nic oprócz trzech jajek, ale to i
tak więcej niż się spodziewał. Jajecznica z dużą ilością pieprzu i kromką
suchego chleba dodała mu sił. Ubrał się, wcisnął na nogi trampki i powoli udał
się w kierunku redakcji.
Dziś, jak na jesienny dzień, było ciepło, a słońce śmiało przebijało się
przez odganiane wiatrem chmury. Powietrze było świeże i rześkie po wczorajszym
deszczu, którego pozostałości znaleźć można było w dziurach na drodze i
zagłębieniach w chodniku. To był całkiem ładny dzień. Jeszcze kilka lat temu
pewnie by się nim zachwycił, ale nie dziś. Dziś, jedyne czym dla niego ten
poranek różnił się od innych było to, że szedł do pracy trochę dłużej niż zwykle, ale nawet tego nie
zauważył. Szedł tymi samymi ulicami, mijał te same sklepy i drzewa, i jak zwykle
powiedział „dzień dobry” właścicielowi spożywczaka, w którym przeważnie robił
zakupy, a który jak zwykle omiatał akurat schodki przed wejściem. Gdy dotarł
wreszcie na miejsce przywitał się ze wszystkimi przeciskając się do swojego biurka
i runął w fotel jak ciężka kłoda.
Na biurku oprócz monitora, brudnej klawiatury z brakującą 9 na
klawiaturze numerycznej i myszki na czarnej podkładce stał czysty kubek na
kawę, zdjęcie syna, niedojedzona kanapka, stos zapisanych mniej lub bardziej
kartek, paczka gum do żucia i trzy rozrzucone ołówki.
Siedząc zastanawiał się nad wydarzeniami dnia wczorajszego – ból głowy,
tłuczone szkło, otwarte okno, cios w głowę, piękna nieznajoma, znów ból głowy,
dzieciaki za oknem, wizyta w barze, rozmowa z Liz, która mówi o wcześniejszej
rozmowie z podejrzanym typem, litery przewrócone inaczej i dające się z nich
ułożyć słowo „ratuj” i jeszcze…
- Proszę, proszę. Kto to zawitał w miejscu
pracy? – wyrwał go z zamyślenia głos Wojtka.
Wojtek był grubszym, dość wysokim, krótko ostrzyżonym blondynem w
średnim wieku, który palił jednego papierosa za drugim. Ale był też przede
wszystkim jego szefem.
...CDN...
Zapraszam do komentowania - na podstawie komentarzy powstanie kolejny odcinek! Stwórzmy tę historię razem! Co stało się dalej? Może szef go gdzieś wysłał? Może ktoś czekał na niego w biurze?